Wagabunda wertuje myśli Melanie w poszukiwaniu śladów prowadzących do reszty rebeliantów. Tymczasem Melanie podsuwa jej coraz to nowe wspomnienia ukochanego mężczyzny, Jareda, który ukrywa się na pustyni. Wagabunda nie potrafi oddzielić swoich uczuć od pragnień ciała i zaczyna tęsknić za mężczyzną, którego miała pomóc schwytać. Wkrótce Wagabunda i Melanie stają się mimowolnymi sojuszniczkami i wyruszają na poszukiwanie człowieka, bez którego nie mogą żyć.
Plusy: wspaniale wykreowany świat i jego bohaterowie... można ich pokochać, znienawidzić, podziwiać lub po prostu nie lubić, a każdy z nich w taki czy inny sposób się zmienia, kształtuje, poznaje samego siebie i otaczający go świat. Duże spektrum emocji, po radość i miłość po melancholię i nienawiść, które często (choć nie zawsze) przelewają się na czytelnika. Ciekawa fabuła oraz podejście na temat najazdu kosmitów na Ziemię, które notabene nawet trochę mnie zaskoczyło (choć niby nic nowego) i wywołało u mnie burzę mieszanych uczuć.Minusy: momentami mi się dłużyła... nie jestem też zadowolona z zakończenia, choć przyznaję, że udało mi się rozpłakać przy paru przedostatnich rozdziałach.
Do książki podchodziłam sceptycznie - mimo wszystko najsławniejszy "Zmierz" tej pani nie przypadł mi całkiem do gustu - czytało się go fajnie, ale ciągle miałam wrażenie, że to kalka twórczości Meg Cabot, a kalek bardzo nie lubię. Widać, że Intruza napisała ta sama osoba, jednak w znaczący sposób różni się stylistyką i pomysłem, jest też przeznaczona dla... trochę starszych czytelniczek niż saga o wampirach. Bez dwóch zdań jest to literatura masowa, napisana dla zysku, nie koneserów, ale szczerze mówiąc - oby takiej masówki pokazywało się na rynku więcej.
0 komentarze:
Prześlij komentarz