29 października 2009

Le Guin Ursula - Lawinia

1 komentarze
Najnowsza powieść Ursuli K. Le Guin osadzona w realiach Eneidy Wergiliusza. Mistrzowskie połączenie historii, mitologii i magii powstałe w hołdzie jednemu z największych poetów świata. Powieść uznawana za ukoronowanie jej pisarskiej kariery. Oryginalna wizja legendarnych wydarzeń poprzedzających założenie imperium rzymskiego, opisanych przez Wergiliusza w jego epopei, przedstawiona z punktu widzenia kobiety.

Lawinia dorastała w klimacie wolności i pokoju, dopóki nie zjawili się kandydaci do jej ręki. Jej matka nalega, by poślubiła urodziwego, ambitnego Turnusa. Tymczasem wróżby i proroctwa, ogłoszone u świętych źródeł, zapowiadają, że poślubi cudzoziemca, stanie się przyczyną okrutnej wojny i niedługo będzie cieszyła się małżonkiem. Kiedy flota trojańskich okrętów wpływa w ujście Tybru, Lawinia postanawia wziąć los w swoje ręce. I opowiada nam to, czego nie opowiedział Wergiliusz: historię swojego życia i swojej miłości.

Plusy: zawsze miałam słabość do historii osadzonych gdzieś w pobliżu klasyki - tym razem starożytnej. Obraz wykreowany przez panią Le Guin po prostu zachwyca i na pewno zachęci wiele osób do bliższego zapoznania się z "Eneidą" Wergiliusza, o której gdzieś tam niby w szkole się wspomina... Taak... W każdym razie do książki podchodziłam dość ostrożnie [język pani Le Guin bywa ciężkostrawny, a z opisy zrozumiałam, że to "romans historyczny"], ale naprawdę warto ją przeczytać. Chyba każdy znajdzie w niej coś dla siebie, choć oczywiście to książka skierowana bardziej do żeńskiej części czytelników.

Minusy: momentami drażnił mnie język, choć mniej niż w innych książkach tej pani i muszę przyznać, że pasuje on do konwencji historycznej. Czasami robi się też trochę mdło.

27 października 2009

Diaczenko Marina i Siergiej - Rytuał

0 komentarze
Tytułowy "Rytuał" to przepiękna przypowieść o miłości, która potrafi się narodzić tam, gdzie nikt by się tego nie spodziewał, która potrafi przełamywać bariery zdawałoby się nie do pokonania. To przypowieść o Rytuałach, które niczym niewidzialne więzy skuwają nasze ręce i kierują naszymi poczynaniami, zmuszając do postępowania wbrew sobie, wbrew sercu i sumieniu.

Dodatkowo tom zawiera trzy znane i nagradzane w Rosji opowiadania Diaczenków: Ostatni Don Kichot, Tron i Zoo.


Plusy:
w opowiadaniu "Tron", opowiadającym o pewnym niezwykłym domu dla sierot, jestem wręcz zakochana - w całym tomiku właśnie on był najbardziej Diaczenkowy i widać, że przy jego pisaniu wykorzystali cały swój kunszt pisarski. Z "Zoo" było już troszkę gorzej, ale przeczytałam naprawdę chętnie. Ale, ale, co z powieścią? Przywodzi mi na myśl bardziej Romeo i Julię niż Alchemika [a właśnie do tej drugiej porównano "Rytuał" na tyłach okładki] i na pewno warto ją chociażby dlatego przeczytać. Bardzo przypadł mi do gustu motyw obowiązków, które wypełnić trzeba, bo trzeba, a jednak nie za bardzo się chce. Mamy więc książkę fantasy, ze smokami porywającymi księżniczki i walecznymi rycerzami; w której nie wszystko jest do końca tak, jak teoretycznie być powinno. Bo co gdy księżniczki nikt nie chce uratować, a smok nie wolałby zjeść pieczoną kozę?

Minusy: ostatniego opowiadania o "Don Kichocie" nie byłam w stanie przeczytać, szło mi tak opornie, że w końcu zrezygnowałam. Nie mogę powiedzieć w takim razie, że opowiadanie jest złe (skoro nie doszłam nawet do jego połowy), ale i tak ląduje w minusach. Rytuałowi dość daleko do tych najlepszych dzieł państwa Diaczenków i muszę przyznać, że poziom ich książek jest bardzo nierówny. Czytało mi się dość długo i musiałam się trochę do tej książki zmuszać - czasami robiło się po prostu nudnawo.

Pomimo minusów fanom fantastyki, szczególnie tej klasycznej, bardzo polecam. I wszystkim, którzy lubią motyw miłości Romea i Julii. Reszcie... polecałabym raczej
"Dziką energię" lub "Warana" - gdybym się w nich nie zakochała, zakochując się w Diaczenkach jednocześnie, chyba ciężko byłoby mi przebrnąć przez "Rytuał". No i "Tron", to opowiadanie którego po prostu wstyd nie znać. Mówię poważnie, mimo że za krótkimi formami nie przepadam.

26 października 2009

Łukjanienko Siergiej - Brudnopis

0 komentarze
Dwudziestokilkuletni Kirył Maksymow, manager w firmie komputerowej, właściciel skromnej kawalerki i psa wraca pewnego dnia do domu i zastaje tam nieznajomą kobietę. Przekonany, że to złodziejka wzywa milicję, woła sąsiadów na świadków ale cała sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana - okazuje się, że Natalia Iwanowa jest nie tylko zameldowana w tym mieszkaniu - i to od 3 lat! - ale ma również dokumenty potwierdzające prawo własności. Więcej! Mieszkanie Kiryła wygląda jak po remoncie - zmieniona glazura, terakota, meble, kolor ścian. Ba! Nawet pies nie poznaje swojego pana! Kiryłowi nie pozostaje nic innego jak wycofać się z pola boju i już w mieszkaniu rodziców (chwilowo przebywających na wakacjach) zastanowić nad możliwością odzyskania podstępnie odebranego lokum...

Plusy: bardzo podobały mi się odwołania do innych dzieł [gdy autor wspomniał o łapaniu niebieskiego ptaka zrobiłam oczy jak spodki, z zachwytu oczywiście] i ukłony w stronę innych wschodnich autorów, po których naprawdę warto sięgnąć. Tak, to śmieszne, ale to właśnie w tej książce spodobało mi się najbardziej. Książka potrafi raz czy dwa zaskoczyć, a autor naprawdę nieźle posklejał różne motywy literackie rozwijając je trochę inaczej niż kanon proponuje. No i morał, morał mi się spodobał.

Minusy: jakoś... nie przypadł mi do gustu styl językowy i momentami coś w tej historii skrzypi. Dość głośno. I czasem tak jakby troszeczkę nudnawo... ale sam autor ostrzegał, że będzie schematycznie, więc nie ma na co narzekać.
 

lazi-n-ness Copyright © 2008 Black Brown Art Template by Ipiet's Blogger Template