22 czerwca 2009

Wójtowicz Milena - Wrota


#1
Wydawałoby się, że bycie królewną to niezbyt skomplikowana sprawa. Ale bycie królewną i czarownicą... O, to już jest znacznie trudniejsze! Szczególnie, gdy dookoła czają się groźne demony i „życzliwi” doradcy czekający jakby tu przejąć władzę.
Salianka miała cechy prawdziwej królewny, w tym przede wszystkim próżność, oraz cechę prawdziwej czarownicy – umiała wykorzystywać magię by, osiągnąć swój cel. Jednak najważniejszą cechą Salianki, która ją zdecydowanie wyróżniała wśród innych, były wrota, które zadomowiły się w jej umyśle i stanowiły prawdziwą bramę do piekieł. Otwierały się tylko na „specjalne” okazje by uwięzić wszelkie pomioty zła. Królewna, mając tak ogromny potencjał złych mocy, siała prawdziwy postrach i nic dziwnego, że świadoma swojej władzy zaczęła podbijać sąsiednie krainy. Był jednak pewien mankament. Wrota potrafiły działać bez zgody swojej pani, przejmując niekiedy całkowicie władzę nad jej umysłem i ciałem. Stąd był już tylko krok do opętania, a łatwo się domyślić, co może się stać z krainą rządzoną przez opętaną czarownicę.

#2

Ironia jak u Pratchetta. Humor ze stemplem Wójtowicz. Zabójcze tempo. Kobiety mocne. Faceci inteligentni - czasem. Za Omszałymi Górami, za Szaroskałami, mieszkała królewna Salianka I Ponura. I tyle bajki. Dalej bitwa. Bo królewny nikt w Twierdzy nie więził. To ona była postrachem. W rękach miała moc demona, w głowie wrota do piekieł. Do czasu aż... zniknęły. Siła pozostała. Tym co weszli jej w drogę, wyrywała więc serca i skręcała karki. Wieść gminna niosła, że jest wcieleniem ZŁA, czarrrrownicą o czarnym sercu. Opinię uważamy za wysoce krzywdzącą. Czy gdyby tak było, targałaby na własnych plecach rannego psa? A że pałała żądzą wymordowania wszystkich egzorcystów...Cóż, nawet królewny nie mają wpływu na role, jakie napisze im autorka.

Plusy : po pierwsze, inteligentny humor i lekkość. Po drugie ciekawa fabuła, świat i niesztampowi bohaterowie. Czytając, cóż tu dużo mówić - zakochałam się na zabój i nie odeszłam od lektury ani na moment - przynajmniej w kwestii tomu pierwszego, z drugim miałam mały problem, ale dwa popołudnia w EMPIKu sprawę rozwiązały i nie ważne było burczenie w brzuchu i zmęczenie egzaminami - dorwałam do łapek Wrota i nikt nie był w stanie mi ich odebrać.

Minusy: drugi tom zdecydowanie podupadł na fabule, na szczęście - nie na humorze. Możemy też się spodziewać tomu kolejnego, choć o ile przy zakończeniu pierwszego wołałam "jeszcze!!!" [mimo, że wątki główne ładnie zakończono], o tyle przy drugim... chcę trzeci, oczywiście, lecz już bardziej dla wiedzy-co-dalej, niestety. Oh well, nie można mieć wszystkiego, a tomem pierwszym pani Wójtowicz postawiła sobie samej okropnie wysoką poprzeczkę

Cóż tu jeszcze pisać? Do bibliotek, do księgarń... ale już, marsz!

1 komentarze:

barwinka on 11 września 2009 15:46 pisze...

Czytałam pierwszy tom "Wrót". Bardzo mnie wciągnęły i właściwie skończyłam jednym tchem. Taka inna opowieść o księżniczkach i rycerzach ;) Do drugiego tomu też się przymierzam od pewnego czasu.

Prześlij komentarz

 

lazi-n-ness Copyright © 2008 Black Brown Art Template by Ipiet's Blogger Template