30 maja 2009

Montgomery Lucy Moud - Emilka

0 komentarze
Emilka po śmierci ukochanego ojca zamieszkuje w Księżycowym Nowiu ze snobistycznymi krewnymi. Dziewczynce trudno się przyzwyczaić do reguł wprowadzanych przez surową ciotkę Elżbietę i do życia panienki z „dobrego domu”. Na szczęście nowo poznani przyjaciele i niezliczone przygody sprawią, że Emilka pokocha to miejsce.

Dobrze, przyznaję, że na tego typu literaturę jestem troszkę za stara... i urok gdzieś znikł, ale! Pozostał gdzieś w głębi mnie jego posmak, który będę pielęgnować do grobowej deski. Bo cóż lepszego na chandrę i smutki?

Plusy: klimat, klimat, klimat! W tym wypadku nic więcej nie potrzeba... Styl cały czas zachwyca, a przygody niesfornej bohaterki - rozśmieszają

Minusy: jednak Ani to nie przebija, ale... i tak warto

Polecam każdej młodej duchem (niekoniecznie ciałem) wtedy, gdy ciężka literatura do głów nie wchodzi. Kochane panie, nie sięgajcie po telenowele i harlekiny, gdy takie perełki wciąż błyszczą na półkach!

25 maja 2009

Code Geass: Hangyaku no Ruroushu

1 komentarze
Dnia 10 sierpnia roku 2010 a.t.b., Święte Imperium Brytyjskie zmiażdżyło siły wojskowe i podbiło Japonię w przeciągu niecałego miesiąca przy pomocy nowego typu broni, olbrzymich robotów zwanych Knightmare Frame. W wyniku tego Japonia straciła swoją niepodległość, swoje prawa i nawet swoją nazwę, zostając mianowana "Strefą 11" Imperium Brytyjskiego. Japończycy, przemianowani teraz na "Elevens", są zmuszeni do życia w ubóstwie, gdy w tym samym czasie osiedli tu Brytyjczycy żyją w luksusowych dzielnicach. Nic dziwnego, że powstają ruchy oporu, jednak nie mają one zbyt dużej siły przebicia.

Plusy: wspaniała kreska [CLAMP!] i muzyka [m.in. Ali-Project], jeszcze lepsza fabuła i uznanie wśród fanów na całym świecie - czy potrzebna jeszcze jakaś rekomendacja? Choć nie przepadam za mechami śledziłam losy bohaterów z zapartym tchem - wzdychając, oczywiście, do głównego bohatera [który notabene byłby niezłym przeciwnikiem dla Raito z Death Note'a]. Trochę śmiechu, więcej łez i wspaniały, realistyczny i psychologiczny rys postaci.

Minusy: odcinki - zapychacze, ale i Sunrise musi zarobić

Anime polecił mi przyjaciel, na którego na początku byłam zła, nie mogąc jakoś w to anime się wczuć, później będąc jeszcze bardziej zła, gdy w końcu się wczułam, a łzy zaczęły lecieć mi po policzkach. W każdym razie nie żałuję i dziękuję

Meyer Stephanie - Intruz

0 komentarze
Przyszłość. Nasz świat opanował niewidzialny wróg. Najeźdźcy przejęli ludzkie ciała i umysły, wiodąc w nich na pozór normalne życie. W ciele Melanie zostaje umieszczona "dusza" o imieniu Wagabunda, która wie, że ludzkie ciała doznają gwałtownych uczuć, ich zmysły odbierają mnóstwo wrażeń, a wspomnienia potrafią być aż nadto wyraziste. Ale jest coś, czego Wagabunda się nie spodziewa: poprzedni właściciel ciała nie zamierza poddać się bez walki.

Wagabunda wertuje myśli Melanie w poszukiwaniu śladów prowadzących do reszty rebeliantów. Tymczasem Melanie podsuwa jej coraz to nowe wspomnienia ukochanego mężczyzny, Jareda, który ukrywa się na pustyni. Wagabunda nie potrafi oddzielić swoich uczuć od pragnień ciała i zaczyna tęsknić za mężczyzną, którego miała pomóc schwytać. Wkrótce Wagabunda i Melanie stają się mimowolnymi sojuszniczkami i wyruszają na poszukiwanie człowieka, bez którego nie mogą żyć.

Plusy: wspaniale wykreowany świat i jego bohaterowie... można ich pokochać, znienawidzić, podziwiać lub po prostu nie lubić, a każdy z nich w taki czy inny sposób się zmienia, kształtuje, poznaje samego siebie i otaczający go świat. Duże spektrum emocji, po radość i miłość po melancholię i nienawiść, które często (choć nie zawsze) przelewają się na czytelnika. Ciekawa fabuła oraz podejście na temat najazdu kosmitów na Ziemię, które notabene nawet trochę mnie zaskoczyło (choć niby nic nowego) i wywołało u mnie burzę mieszanych uczuć.

Minusy: momentami mi się dłużyła... nie jestem też zadowolona z zakończenia, choć przyznaję, że udało mi się rozpłakać przy paru przedostatnich rozdziałach.

Do książki podchodziłam sceptycznie - mimo wszystko najsławniejszy "Zmierz" tej pani nie przypadł mi całkiem do gustu - czytało się go fajnie, ale ciągle miałam wrażenie, że to kalka twórczości Meg Cabot, a kalek bardzo nie lubię. Widać, że Intruza napisała ta sama osoba, jednak w znaczący sposób różni się stylistyką i pomysłem, jest też przeznaczona dla... trochę starszych czytelniczek niż saga o wampirach. Bez dwóch zdań jest to literatura masowa, napisana dla zysku, nie koneserów, ale szczerze mówiąc - oby takiej masówki pokazywało się na rynku więcej.
 

lazi-n-ness Copyright © 2008 Black Brown Art Template by Ipiet's Blogger Template